Zdaniem radnego Dariusza Malinowskiego, zwolennicy Jarosława Kaczyńskiego złamali ciszę wyborczą, rozwieszając w sobotni ranek w mieście plakaty z jego wizerunkiem. Z kolei w sklepie należącym do Krzysztofa Gamdzyka jeszcze przed drugą turą grupa młodych mężczyzn miała zerwać i zniszczyć rozwieszone tam podobizny prezesa PiS-u.

Wyborcza wojna plakatowa

Dariusz Malinowski, radny miejski i zarazem działacz Platformy Obywatelskiej jest zbulwersowany widokiem, jaki w sobotni ranek (3 lipca) zastał na ul. Kościuszki w Szczytnie. - Około 8.15 jechałem przez miasto, aby m. in. sprawdzić, jak wygląda sytuacja z plakatami. W dwóch miejscach zauważyłem porozwieszane podobizny Jarosława Kaczyńskiego, których jeszcze poprzedniego dnia nie było – relacjonuje radny. Jego zdaniem ktoś musiał porozwieszać plakaty już podczas trwania ciszy wyborczej. - Najbardziej bulwersuje mnie to, że działo się to pod okiem policyjnych kamer – mówi Dariusz Malinowski. Dodaje, że zwolennicy PiS-u pozrywali również plakaty z wizerunkiem Bronisława Komorowskiego. - To było świadome i celowe działanie – uważa radny.

- To nie my - odpowiada Mirosław Medźwiedzki, szef PIS-u w powiecie szczycieńskim. Zapewnia, że akcję plakatową prowadzili zgodnie z prawem.

Złamanie ciszy wyborczej, według Malinowskiego, miało zostać zgłoszone policji, jednak, jak się dowiedzieliśmy, do poniedziałku nikt tego nie zrobił. Tymczasem mieszkańcy, którzy krótko przed północą z piątku na sobotę wracali z koncertu poezji śpiewanej twierdzą, że plakaty na ul. Kościuszki rozwieszano właśnie wtedy. Czy robiono to też po północy, tego nie wiadomo.

Z kolei sympatycy Jarosława Kaczyńskiego odbijają piłeczkę, przywołując przykłady niszczenia plakatów ich kandydata. Przed tygodniem, pomiędzy pierwszą a drugą turą do związanego z wyborami incydentu miało dojść w należącym do Krzysztofa Gamdzyka sklepie na ul. Chrobrego. - Wpadło tam trzech dość młodych mężczyzn, którzy zerwali i zniszczyli wiszące w środku plakaty Jarosława Kaczyńskiego – opowiada Krzysztof Gamdzyk. Jego w tym czasie w sklepie nie było, cała scena rozegrała się na oczach sprzedawczyń. - Z ich relacji wynikało, że ci panowie zachowywali się bardzo agresywnie– twierdzi handlowiec. O zdarzeniu powiadomiona została policja. - Policjanci przyjęli zawiadomienie o popełnionym wykroczeniu. Trwają czynności w tej sprawie – informuje mł. asp. Aneta Choroszewska – Bobińska, rzecznik prasowy KPP w Szczytnie. Jeśli zarzuty pod adresem mężczyzn się potwierdzą, odpowiedzą oni za naruszenie kodeksu wykroczeń. Może im grozić kara grzywny lub aresztu.

(ew)