"MÓJ POMYSŁ NA POMNIK"

Redakcja

"Kurka Mazurskiego"

W "Kurku Mazurskim" nr 15 (556) 2005 r. Pan Krzysztof Wilczek przedstawia swój "Pomysł na Pomnik" (oczywiście pomnik dla uczczenia pamięci Jana Pawła II ).

My również chcielibyśmy przekazać nasz pomysł na pomnik. Jesteśmy zwolennikami czynów, a nie zmian nazw ulic czy placów. Czy tego chciałby Papież Jan Paweł II?

Na pewno wolałby, aby powstało coś, co służy ludziom. Chociażby hospicjum, w którym mogliby pracować wolontariusze wcielający w życie miłość do bliźniego.

Warto tu przytoczyć słowa Arcybiskupa Metropolity Lubelskiego Józefa Życińskiego, który udzielając wywiadu "Gazecie Wyborczej" powiedział:

"Nie wolno szacunku dla Ojca Świętego sprowadzać do poziomu najłatwiejszych rozwiązań - budowy pomników i zmiany nazwy ulic. Jeśli łączy nas wyobraźnia miłosierdzia, załóżmy świetlicę dla dzieci z najuboższych rodzin lub zorganizujmy klub spotkań młodzieży, która zechce poznawać teksty papieskie. Jeśli komuś brakuje wyobraźni, wówczas fundusze pieniężne przeznaczy na zmianę tabliczek przy głównej ulicy miasta i na informowanie wszystkich o zmianie adresów. Apeluję, by okazać w tej dziedzinie papieską finezję, wyobraźnię, odwagę. Zrezygnujmy z chorych ambicji, które sugerują wybudowanie kolejnego pomnika szybciej niż uczyni to sąsiednie miasteczko" - tyle wypowiedzi Arcybiskupa Józefa Życińskiego.

Proponujemy zdrowe, piękne o głębokiej myśli społecznej dla nas i następnych pokoleń Polaków rozwiązanie - nazwijmy centralne miejsce w Szczytnie, które na dzień dzisiejszy jest bezimienne, tj. rondo imieniem Jana Pawła II, przy którym zbiegają się ulice Henryka Sienkiewicza, Tadeusza Kościuszki i Odrodzenia.

Janusz i Lucyna Łazowscy

CHORE KRWIODAWSTWO

Po trzech latach przerwy postanowiłem znów oddać krew. I to był błąd!

Z chwilą likwidacji Punktu Krwiodawstwa w Szczytnie, w czerwcu 2002 roku, zaprzestałem dalszego oddawania krwi, której w ciągu 27 lat oddałem 45 litrów.

Moja decyzja podyktowana była różnymi względami, głównie lenistwem. Nie chciało mi się czynić wysiłków, aby znaleźć miejsce, gdzie można oddać krew, brakowało też atmosfery wytworzonej przez personel byłego punktu.

Ostatnio przeczytałem zapowiedź przyjazdu personelu medycznego z Olsztyna, który miał pobierać krew w świetlicy "Społem". Ponieważ miało się to odbyć 21 marca, czyli w pierwszy dzień wiosny, postanowiłem po trzech latach przerwy ponownie oddać krew. I to był błąd!

Warunki, jakie zastałem, były spartańskie, można powiedzieć polowe, urągające wszelkim zasadom higieny i bezpieczeństwa. Badanie lekarskie ograniczało się tylko do pomiaru temperatury i ciśnienia tętniczego.

Bardzo źle zorganizowana była także rejestracja. Zapewne przebiegałaby bardziej sprawniej, gdyby zatrudnione w niej panie nie zostały zmuszone do obsługi takiego dziwa jak laptop. To w konsekwencji zmuszało lekarza do przerywania badań pacjentów i pomocy w rejestracji oczekujących w kolejce. Krew oddawano przy stolikach świetlicowych bez jakichkolwiek zabiegów higienicznych, jak choćby umycia nakłuwanej ręki krwiodawców. Nie było też dla nich fartuchów ochronnych, zabezpieczających przed kurzem czy pochlapaniem ubrania krwią.

Stoliki były za niskie w stosunku do krzeseł co powodowało, że ręka z której pobierano krew była zgięta w łokciu i przy wprowadzaniu igły do żyły następowało przebicie jej na wylot. Powodowało to niepotrzebny ból oraz mało estetyczny krwiak podskórny. Trzeba było ponownie kłuć w drugą rękę. Pielęgniarki wyposażone zostały w rękawice jednorazowe, lecz nie z lateksu, tylko takie, jakie stosuje się na stacji CPN do naboru paliwa. Wiadomo - te są tańsze.

Na wypadek omdlenia krwiodawcy przygotowano zwykłe polowe łóżko.

Kawę podawano w styropianowych kubkach, co może jest wygodne, lecz dla smakosza to po prostu barbarzyństwo. W czasach, gdy funkcjonował punkt krwiodawstwa w Szczytnie było to nie do pomyślenia.

Po tym ostatnim oddaniu krwi, którego owocem było poplamione krwią ubranie, trzykrotne nakłuwanie żył i niepotrzebny ból uważam, że moja decyzja sprzed trzech lat, była ze wszech miar właściwa.

Może inni długoletni krwiodawcy wypowiedzą się na ten temat.

Może ten artykuł spowoduje, że coś zmieni się na lepsze.

Jesteśmy przed sezonem turystycznym, znowu zabraknie krwi. Czy można sobie pozwolić na odpływ tej reszty krwiodawców, którzy pozostali?

Marek Kolańczyk

2005.04.27