Żyjemy w świecie, w którym prawie wszystko można kupić lub zamówić niemal wszędzie, ale nie stanowi to przeszkody, by organizować jarmarki – czy to świąteczne, czy to wakacyjne.

Goście z LitwyW kategorii tych drugich najpopularniejszy w Polsce jest gdański Jarmark Dominikański, mający się dobrze, mimo że zakończył właśnie swoją 763. edycję. Jarmark Mazurski w Szczytnie ma tradycję znacznie krótszą, ale sięga ona już bądź co bądź dwóch wieków. Pierwszy z nich odbył się w 1999 roku, a więc pod koniec minionego stulecia. Konwencja nieco się zmienia, podobna jest jednak lokalizacja (okolice ratusza), znakami rozpoznawczymi są: unikanie jadła rodem z fast foodów i zabawek spod znaku chińszczyzny.

Do Szczytna przyjeżdżają rękodzielnicy, handlarze i artyści z sąsiednich części kraju, a także spoza granic. W tym roku było ich jakby mniej niż we wcześniejszych edycjach. Nie zabrakło akcentów wileńskich. Było stoisko ze słodkimi wypiekami zza naszej północno-wschodniej granicy (fot. 1) . Stanowiło to okazję do posłuchania polszczyzny z kresowym zaśpiewem (skora do rozmowy była zdecydowana większość handlujących na swoich stoiskach), poznania trochę innych smaków oraz zaznajomienia się z niełatwym dla nas językiem litewskim. Co może np. oznaczać „grotelė su varške”, czyli nazwa umieszczona na jednym z produktów? Wychodzi na to, że słodką „kratkę z twarogiem” (fot. 2) , choć internetowe słowniki mają z tym spory problem.

Polaków z Litwy nie zabrakło także na scenie. Muzyka z głośników dobiegała już przed południem, ale zespoły folklorystyczne zaczęły wchodzić na nią na krótko przed oficjalnym otwarciem imprezy o godzinie 12. Wśród występujących znalazła się m.in. znana już szczycieńskim słuchaczom Kapela Dworska z podwileńskiej Mejszagoły (fot. 3) , która z werwą wykonała utwory nie tylko polskojęzyczne.

 

SPOSOBY NA TURYSTÓW

Od momentu oddania do użytku odrestaurowanych ruin zamku krzyżackiego w Szczytnie minęły już ponad dwa lata. Nie da się ukryć, że miejsce to, szczególnie w sezonie, jest regularnie wykorzystywane do organizowania rozmaitych imprez. Obiekt powinien przyciągać turystów – ci mają na ogół korzystne zdanie na temat ruin. Świadczy o tym średnia ocen w Google: 4,4 w pięciopunktowej skali. Wśród tych pochlebnych głosów zdarzają się i takie, które odnoszą się do niewielkich rozmiarów zrewitalizowanych pozostałości zamku: Polecam, choć niewiele jest do obejrzenia. Zawiadujący obiektem starają się podnieść jego atrakcyjność i wprowadzić co pewien czas trochę zmian. Rok temu rozpoczęto tu czwartkowe spotkania z duchami z „Krzyżaków”. Powieść Sienkiewicza wykorzystuje także udostępniona ostatnio aplikacja zachęcająca do wirtualnych spotkań z bohaterami książki. Sienkiewiczowskie klimaty przywołują od niedawna także umieszczone w gablotach manekiny ubrane w średniowieczne stroje (fot. 4) . Inna sprawa, że rysy co najmniej niektórych figur pasują bardziej do salonów mody i nie do końca oddają to, co było swoiste dla obliczy rycerzy zakonnych (fot. 5). Choć, kto wie, czy wśród Krzyżaków nie trafiali się mężczyźni z obliczem Adonisa czy Kena (tego od Barbie).

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.