Od zawsze kochałem zwierzaki i przez mój dom przewinęło się kolejno pięć psów oraz jeden kot, a do tego jeszcze Jurek - szczurek, całkiem inteligentny gryzoń.

Zwierzaki cwaniaki

Wielu spośród moich przyjaciół także hoduje lub hodowało takie, czy inne udomowione stwory. O inteligencji tychże zwierzaków chcę dzisiaj trochę poopowiadać. Zacznijmy od szczurka Jurka, ulubieńca mojej córki, kiedy była jeszcze małą dziewczynką. Jurek mieszkał w klatce, ale od czasu do czasu, podczas zawodowej pracy, którą jako architekt-projektant uprawiałem w domowej pracowni, zapraszałem go na spacer po moim ogromnym stole kreślarskim. Jurek uwielbiał przebiegać przez tunele leżących na stole, szeleszczących rulonów kalki. Poza tym szybko zauważyłem, że nasz szczurek gustuje w piwie, które zwykłem pijać podczas twórczej pracy. Odtąd koło mojego kufelka stawiałem miseczkę z małym jasnym dla małego przyjaciela. Jurek popijał drobnymi łyczkami i ze smakiem. Trzeba przyznać, że z lekka „nawalał się”, a wtedy cudownie i z wdziękiem rozrabiał, udając niezwykle walecznego. Po zabawnej, bojowej demonstracji odnosiłem go do osobistej klatki, aby nieco odespał. Kiedy pracowałem jako stażysta w architektonicznym, warszawskim biurze projektów, naprzeciw mojego miejsca pracy była taka sobie, niewielka knajpka. Codziennie o tej samej porze przychodził do niej starszy pan ze swoim jamnikiem. Był to pan Olgierd Staniszkis. Znany architekt, rzeczoznawca MKiS. Siadał zawsze przy tym samym stoliku obok dużego, wystawowego okna. Jego jamnik zajmował miejsce na okiennym parapecie. Nie pamiętam, co zamawiał pan inżynier, ale psina zawsze dostawała na talerzyku porcję tatara i w miseczce odrobinę piwa do popicia. Zarówno pan jak i jego pies stanowili parę biesiadników o nienagannych manierach. Odnośnie manier.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.