Szanowny Panie

Redaktorze, Andrzeju

Piszę do Ciebie ten list w związku z artykułem "WICEBURMISTRZ NIE BOI SIĘ NAPIĘCIA", który ukazał się dnia 6 grudnia tego roku. Jestem bardzo zaskoczony faktem umieszczenia mojej osoby wśród "pewniaków" do objęcia stanowiska zastępcy burmistrza. Niestety nie wiem, gdzie taką informację usłyszałeś, ale mogę Cię zapewnić, że do mnie nikt z takimi "rewelacjami" nie przyszedł (sam także o to stanowisko nie zabiegałem). Zasmucił mnie fakt, że podając taką informację w opiniotwórczym tygodniku lokalnym, nie starałeś się poszukać potwierdzenia u osób, których one dotyczą - w tym przypadku u mnie. Przecież miałeś mój numer telefonu i nieraz do mnie dzwoniłeś. Dlaczego tym razem nie zadzwoniłeś - naprawdę nie jestem w stanie zrozumieć. Rzetelność dziennikarska, którą nieraz się wykazałeś, w tym przypadku ustąpiła miejsca plotkom niegodnym łamów tygodnika, z którym onegdaj współpracowałem. Wyrażam nadzieję, że w przyszłości będziemy się w podobnych sytuacjach konsultować.

Ze szczerymi pozdrowieniami

Marcin Bielinowicz

PS. Do ojca także mogłeś zadzwonić. Jemu również nie proponowano tego stanowiska, ani o takowe nie zabiegał.

Drogi Marcinie

Zupełnie niepotrzebnie zamartwiasz się aktualną kondycją "Kurka" sugerując, że dotychczasowa rzetelność dziennikarska "ustąpiła miejsca plotkom niegodnym łamów tygodnika". Przypuszczam, że przyczyną nieporozumienia mogło być niezbyt uważne przeczytanie przez Ciebie tekstu. Otóż nie bez przyczyny słowo PEWNIAKI ująłem w cudzysłów. Ten zabieg oznaczał moje zdystansowanie się do prawdziwości padających nazwisk kandydatów na wiceburmistrza. Skoro wiedziałem, że typy są fałszywe, bez sensu byłoby cokolwiek w tej sytuacji weryfikować.

Z poważaniem

Andrzej Olszewski

PS. Zdecydowałem się ujawnić krążące spekulacje po to, żeby pokazać czytelnikom, jaką wyobraźnią mogą się pochwalić miejscowi politycy, na bieżąco informujący nas o "pewniakach".

(2006.12.13)