Ucieszyła mnie informacja prasowa, że rozpoczęto produkcję filmu fabularnego o polskich pilotach dywizjonów myśliwskich walczących podczas II wojny światowej w obronie Anglii. Moje pokolenie zafascynowane było ich wojennymi wyczynami. Kto z nas nie czytał książki „Dywizjon 303” napisanej przez Arkadego Fiedlera w roku 1941.

Polacy w bitwie o Anglię
7 września 1940 roku ci piloci z dywizjonu 303 zestrzelili 18 samolotów niemieckich w ciągu 10 minut

Później były także inne opowieści o bojowych wyczynach polskich powietrznych „desperados”. Wspomnienia Bohdana Arcta, który walczył najpierw w dywizjonie 306, a później dowodził eskadrą w 303 oraz powieści i opowiadania znakomitego pisarza i lotnika Janusza Meissnera. Co do Meissnera, to zasłynął on jako wojskowy pilot już w wojnie z bolszewikami, w roku 1920, a także podczas III powstania śląskiego. Uhonorowano go wówczas orderem Virtuti Militari i Krzyżem Walecznych. W roku 1939, gdy wybuchła wojna z Niemcami, miał lat 38. Wraz z innymi żołnierzami przedostał się do Anglii, ale z racji wieku nie otrzymał żadnego przydziału bojowego. Został kierownikiem Wojskowej Rozgłośni Radiowej. A jednak nie potrafił wytrzymać bez latania. Ryzykując życie, brał udział w codziennych bojowych lotach polskich bombowców jako „pasażer”. Dzięki tym wyprawom mógł później napisać dwie znakomite książki „Żądło Genowefy” i „L jak Lucy”. Ciekawa postać. Po wojnie napisał szereg opowiadań. Przypominam sobie, jak w jednym z nich opisał wakacyjną wyprawę w Tatry. Miejscowi dygnitarze zaprosili go do odbycia wspólnej wycieczki kolejką linową na Kasprowy Wierch. Wizyta miała charakter dość oficjalny, więc popularny pisarz wybrał się na ową „przejażdżkę” w swoim oficerskim, lotniczym mundurze. I oto, kiedy wagonik kolejki linowej zawisł nad przepaściami, słynny pilot poczuł, że ma lęk przestrzeni. Trzymał się kurczowo barierki i patrzył wyłącznie w podłogę. Widać było jak cholernie się boi. Jego towarzysze zaczęli wątpić, czy mają do czynienia z postacią autentyczną, czy może z przebierańcem. Dla niego samego ów lęk był ogromnym zaskoczeniem, ale wytłumaczył to sobie w ten sposób, że w samolocie wszystko zależy od jego woli. Może poruszać się w każdą stronę, także w górę i w dół. Tymczasem tutaj wisi w niewielkiej gondoli, zawieszony na sznureczku i na nic nie ma wpływu. Uznał, że dla rasowego pilota jest to sytuacja nie do przyjęcia. Ciekawe spostrzeżenie.

Wróćmy do filmu o polskich pilotach walczących w Anglii.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.