- Łowiectwo to nie zwykłe mordowanie lecz planowa i racjonalna gospodarka zwierzyną łowną, mająca na celu utrzymanie optymalnych stanów gatunków w stosunku do pojemności bytowej siedlisk - pisze w liście do redakcji Ryszard Żebrowski, były prezes Koła Łowieckiego "Ryś".

Myśliwi są potrzebni

Po przeczytaniu artykułu Pani Ewy Kułakowskiej „Selekcja czy mordowanie”, nie mogłem oprzeć się refleksji nad celem, jaki mógł przyświecać autorce. Zawsze, moim zadaniem, właściwie interpretuje ona otaczającą rzeczywistość. W nieco nieśmiałym domyśle wnioskuję, że tym razem chciała nakłonić myśliwych do obrony dobrego wizerunku, jaki mają w zorientowanej części społeczeństwa, wobec agresywnego ataku, zwanych czasem niezasadnie ekologami, przeciwników. Ci ostatni widzą świat fragmentarycznie i wyłącznie przez pryzmat emocji. O takim rozumieniu intencji autorki świadczy dobór interpretatorów i ich argumentacja.

Cele i formę łowiectwa określają ustawy Sejmu Rzeczypospolitej. Łowiectwo to nie zwykłe mordowanie lecz planowa i racjonalna gospodarka zwierzyną łowną, mająca na celu utrzymanie optymalnych stanów gatunków w stosunku do pojemności bytowej siedlisk. Działalność ta uwzględnia potrzeby przyrody, krajobrazu i człowieka.

Polowanie to też pozyskiwanie najwartościowszego mięsa do celów konsumpcyjnych. Pod względem dietetycznym mięsa tego nie można porównać do tego pochodzącego z chowu fermowego. Prawdziwi ekolodzy radziliby zapewne ludziom jeść dziczyznę. Załóżmy jednak, że zgodnie z pomysłami pseudo-ekologów, dziczyznę zjadają tylko dzikie drapieżniki. Nietrudno się domyśleć, że gdy będzie im mało, przyjdą do ludzi i zagród rolniczych. Przypomnę tu głośną sprawę z lisami w Popowej Woli i okolicznych wsiach, o której niedawno, nerwowo pisała lokalna prasa. Lisy zaczęły wchodzić za dnia, na oczach bezradnych ludzi, na ogrodzone podwórka i do kurników. Wtedy przydali się myśliwi. Myśliwi potrzebni są też przy zabezpieczaniu upraw przed szkodami i wypłacaniu odszkodowań. Spytajmy więc rolników czy za mało jest jeleni i dzików i czy myśliwi polują za dużo.

Myśliwi, choć w niewielkim stopniu, ale prowadzą też selekcję w obrębie gatunków. Najlepszym selekcjonerem jest jednak sama natura. Człowiek nie jest w stanie zastąpić w tej roli drapieżników, które robią to doskonale. Jednak liczba tych naturalnych selekcjonerów musi być regulowana przez istoty rozumne.

Łowiectwo to też redukowanie nadmiaru zwierzyny łownej, którą wykonują myśliwi na podstawie precyzyjnie opracowanych planów hodowlanych (wieloletnich i rocznych), wynikających z wiedzy naukowej i rozpoznania w terenie. Plany te są akceptowane, a ich realizacja rygorystycznie przestrzegana przez nadleśnictwa. Ilości określane w planach pozyskania nie mogą być ani przekroczone ani nie wykonane. Brak realizacji tych planów skutkuje dotkliwymi karami finansowymi i dyscyplinarnymi kół łowieckich. Nie ma najmniejszej wątpliwości, że stany zwierzyny płowej i czarnej na terenie naszego powiatu i w innych rejonach kraju są utrzymywane na poziomie optymalnym, dlatego szkody przez nią wyrządzane są dość duże, ale jeszcze znośne.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.