Franz Fiszer

Przed tygodniem przypomniałem legendarną postać okresu międzywojennego Franciszka (Franza) Fiszera, ale zabrakło już miejsca na stronie „Kurka”, aby bliżej przedstawić tę niezwykłą osobowość. Tadeusz Boy-Żeleński powiedział o nim: „osobliwe dzieło sztuki, które sam skomponował ze swojej osoby”.

Franz Fiszer (1860 – 1937), z wykształcenia filozof, przy tym erudyta i oryginał zasłynął jako autor tysięcy bon motów i anegdot, choć nigdy nie napisał żadnej książki. Za to o nim powstało ich kilka. On sam tak interpretował swoją niechęć do słowa pisanego: Nigdy nie poniżyłbym się do tego, by brudzić atramentem piękną, białą kartkę papieru.

Jego naturalnym środowiskiem były literackie kawiarnie, w których błyszczał dowcipem i aktualnym komentarzem w otoczeniu artystycznej bohemy lat międzywojennych, choć od owych młodych twórców starszy był o dwa pokolenia. Z tych kawiarni wspomnijmy „Ziemiańską” przy ulicy Mazowieckiej 12, nazywanej małą, w odróżnieniu od dużo większej, ale mniej znaczącej towarzysko „Ziemiańskiej” przy ulicy Kredytowej (300- 400 metrów dalej). Legendę „Małej Ziemiańskiej” stanowili skamandryci - grupa poetów z Tuwimem, Słonimskim i Lechoniem na czele. Mieli tam swój stały stolik. Zaproszenie do niego oznaczało nobilitację. Być może nawet start do sukcesu. Franz Fiszer na stałe brylował przy owym stoliku, a jego komentarze i zaimprowizowane opowiastki młodzi artyści skrzętnie notowali. Stąd tyle zapamiętanych anegdot o słynnym Franzu. Przypomnijmy niektóre z nich.

Ja osobiście uwielbiam zmyśloną przez Fiszera opowieść o zaproszeniu polskich ziemian na przyjęcie do carskiego namiestnika. To jest - przyjęcie takie odbyło się naprawdę, ale jego zakończenie słynny Franz oczywiście zmyślił. Opowiadał to tak:

Przedstawiciel cara przyjął nasze obywatelstwo okoliczne wspaniale i łaskawie, wznosząc nasze zdrowie. Ale potem, gdyśmy gromadnie wychodzili z przyjęcia w pałacu, wypuścił na nas sotnię kozaków, która nas solidnie wypłazowała. - A to dlaczego, panie Franz? – spytał ktoś ze słuchających.

Żeby nam się w głowach nie poprzewracało - pointował Fiszer.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.